fbpx

Zacząć nowy rozdział życia

Wybrzeże jak magnez przyciąga ludzi, którzy za swoją niepokorną duszą idą gdzie ich oczy poniosą. Zostawiają dotychczasowy świat i wyjeżdżają, aby poczuć morską bryzę i wilgotny piasek pod stopami. Bo pobyt nad morzem to terapia dla zdrowia i relaks dla zmysłów.


W takich warunkach poznałem Panią Agnieszkę, która w wietrzny poranek spacerowała ze swoim psem po plaży w Mechelinkach. Zaczęło się od uśmiechu, zwykłego „dzień dobry, zimno dziś” a skończyło się na gorącej kawie i historii życia. Ta drobna osoba pełna empatii i radości jest jedną z wielu osób, które zmieniając kierunek życia zawędrowały nad wybrzeże. Jedni osiedlają się na zawsze, inni jak zamorskie ptaki z czasem odlatują w nowe miejsca.

Pani Agnieszka jeszcze pare miesięcy temu żyła w stolicy. Choć nie pochodziła z samej Warszawy, to większość życia właśnie w niej spędziła. Beztroski czas studiów, potem praca i chłopak. Wielka miłość w jeszcze większym mieście. Ale jak to w życiu bywa, scenariusz nagle uległ zmianie. Redukcja etatów, problemy prywatne, tylko potwierdziły szalony pomysł na wielki reset. Został pies i góra pomysłów na nowe życie.

Po kilku dniach spędzonych w piżamie w domowym zaciszu, podjęła decyzję o realizacji pomysłu. Wynajęła swoje mieszkanie w Warszawie, a sama skierowała się ku polskiemu wybrzeżu. Przejechała pół Polski z walizkami, drobnymi gratami oraz rowerem na dachu. Szukała spokojnego i romantycznego miejsca, gdzie spędzi czas ze sobą i zacznie nowy rozdział swojego pamiętnika.

Tak właśnie trafiła do małej miejscowości Mechelinki, nie opodal Trójmiasta. To miejsce rekomendowali jej znajomi, którzy co sezon wakacyjny rozpinają tu swoje kolorowe żagielki i serfują na falach. Do życia potrzebne jest pozytywne nastawienie, dach nad głową, jedzenie i internet. Z laptopem nigdy się nie rozstaje więc pracować może zawsze. Czuła się jakby jechała na urlop, tyle że bez daty powrotu. Pomysł to był szalony, bo po raz kolejny zaczynała życie od „zera”, ale tym razem w miejscu, do którego przywiodła intuicja. Kupiła własny dom w BrizoParku, a do pięknej plaży dzieli ją 650 metrów.

Już pierwsze spacery po mało uczęszczanych plażach, kwietnych łąkach przyniosły jej dużo ukojenia dla poszarganych nerwów. Pogoda bywała tu zmienna, rano jest zimno – za dnia upalnie. Czapka i ciepły sweter to podstawowy ekwipunek na wiosenne spacery. Oczywiście morska bryza ma swoje dobre oblicze, można oddychać czystym powietrzem. Obserwować rozpędzone warstwy chmur i goniące się w nich hałaśliwe mewy. Rytmiczne pluski fal przynoszą ukojenie dla uszu. To taki koloryt tego miejsca.

Do ulubionych jej miejsc należało drewniane molo, gdzie spacer po nim nigdy nie był nudny. Zatrzymywała wzrok na wznoszącym się opodal klifie, wyrastających z wody budynkach poniemieckiej fortyfikacji czy na ścigających się kolorowych żagielkach amatorów surfingu. W bezchmurne poranki z czarną kawą w kubku siadała na plaży w sąsiedniej Rewie i przyglądała się jak wschodzi słońce. Z wolna czerwony krążek wyłaniała się z za horyzontu morza. Takim beztroskim chwilom można oddać część swojego życia. W tym miejscu jest szeroka plaża, płytka i ciepła woda. 4 km białego piasku kończy się cyplem, który z wolna zanurza się w toni wody. Przeżyciem dla Agnieszki było wzięcie udziału w corocznym Marszu Śledzia. Pokonała odcinek 10 km idąc po dnie Zatoki Puckiej. Woda podchodziła jej po samą szyję, ale dzielnie przeszła cały szlak. Te wspomnienia zostaną w niej na długo.

Dziś Pani Agnieszka jest pewna, że zamieszkanie w BrizoPark w Mechelinkach to był dobry życiowy wybór. Jest przestrzeń do uprawiania sportu, są lasy, łąki i morze w jednym miejscu. W sezonie letnim jest wiele otwartych restauracji ze świeża rybą i kawiarni z pysznymi ciasteczkami. Większość świeżych produktów można zakupić na miejscu, po większe jedzie do Gdyni. Nie zajmuje to więcej czasu niż 30 min.